Wakacyjne robótki czyli DIY starych i nieużywanych mebli
- Ewa Wójcik
- 29 paź 2021
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 15 maj 2022
Schemat zawsze jest taki sam. Zmęczona miastem i smogiem i smrodem i betonem, uciekam z radością na wieś z dziećmi. Do babci. Euforia trwa dzień czy dwa, po czym
zaczyna się węszenie po okolicy - coś bym zmalowała.
Na szczęście w dobie internetu ( #onlineshopping )nie muszę się stresować własnym nierozgarnięciem w sprawie wcześniejszych zakupów i pozostaje tylko kwestia - co będę w tym momencie przerabiać.

Wyprawa do stodoły
Po gruntownym upewnieniu się, że nie widzę nic inspirującego w najbliższym otoczeniu, postanowiłam wybrać się na mały research ( #starocie )po starej stodole.
To był strzał w 10!
W prawdzie moi bliscy patrzyli na mnie z lekkim uśmieszkiem, ale nie odstraszyło mnie to i z dreszczem weszłam do opuszczonej stodoły...

Początkowe trudności i zdejmowanie starych warstw farby !
Zależało mi w szczególności na biurku, przy którym mój syn mógłby pracować na tzw. lekcjach Online, ale wygrzebałam również obiecującą i odstraszającą ławkę i krzesełko. Ławka mam dziwne wrażenie, że w latach swojej świetności co najwyżej służyła do obróbki drobiu, należało więc odmienić ją i zatrzeć nieprzyjemne uczucie , które mnie ogarnęło na samym początku. Biurko natomiast pomalowane było farbami olejnymi , a każda noga była innej długości. Nie wspomnę też ilości pajęczyn , jakich musiałam się pozbyć na etapie mycia tych cudownych antyków ;) Schłodzone, białe wino pomagało zachować dobry nastrój mimo grozy!

Na początku należało pozbyć się brudu i przygotować meble do późniejszego szlifowania.
Zwykły płyn do naczyń zwykle wystarczy - chociaż przy bardziej uporczywym brudzie można spokojnie użyć mleczka. Ilość pajęczyn była imponująca.
Wszystko to razem stanowiło obraz nędzy i rozpaczy - ale ja widziałam tam potencjał
Dla mnie to była tylko zachęta. Po umyciu mebli w ruch poszła szlifierka i piła ( musiałam wyrównać wysokości nóg ) i po ciężkiej pracy mogłam przystąpić do przyjemniejszego etapu jakim było malowanie wszystkiego farbami kredowymi od Annie Sloan (#chalkpaint , #anniesloanpolska ). Wszystko - czyli farby , wosk do utwardzania powłoki i pędzle zakupiłam w zaprzyjaźnionym sklepiku eMStyle (https://www.emstyle.eu/)
Ten etap lubię najbardziej. Mozolna praca jest w krótkim czasie wynagradzana widokiem zmiany. Meble, które wydają się początkowo mało atrakcyjnie , po pokryciu nowym kolorem nabierają nowego wymiaru. Nowe życie je czeka.
W tym wypadku postawiłam na szarości z akcentami niebieskimi i fioletowymi. Mając do wyboru kilka farb z palety Annie Sloan można stworzyć swój niepowtarzalny odcień i tak było tym razem.

Wykorzystałam niezbędny dla mnie szary Paris Grey i tym kolorem pomalowałam nogi biurka. Do tego koloru jestem szczególne przywiązana. Właściwie jest dla mnie jak baza , do której dodaję kolory. Szufladkę postanowiłam pomalować w kontrastującym niebieskim kolorem i ten otrzymałam mieszając Aubusson Blue i Provance ( #chalkpaintcolourchart )
Starą ławkę pokryłam również niebieską mieszanką - tu dodałam jeszcze trochę szarości aby kolor był bardziej sprany.
Krzesełko dziecięce postanowiłam pomalować odcieniami fioletu - w tym przypadku najlepszy był Old Violet.
Efekt przeszedł moje oczekiwania!
Muszę powiedzieć , że miałam niesamowitą satysfakcję po skończonej pracy. A meble weszły na stałe w użycie. i to się dla mnie liczy najbardziej - powoływanie do życia sprzętów , które dawno zostały zapomniane, Ocalam je od zapomnienia,
Ławka funkcjonuje jako ogrodowy, przenośny barek i pomocnik przy ogniskach - przy niej nieodzowne krzesełko, o które teraz toczą się spory - kto na nim usiądzie.
Przy biurku natomiast stanęło krzesło również przemalowane i odnowione, a to miejsce jest już ulubionym zakątkiem do pracy.
Gładzę blat przy którym dawno temu spotykała się rodzina przy posiłkach i mam poczucie że uchowałam ten mebel wspomnień od zjedzenia przez korniki i czas.
Comentarios